Kynokultura

Pies w kulturze i nauce

Cyrkowe psy, czyli po co naszym pupilom sztuczki?

Sztuczka - piątka

„Piątka!”

„Tresuje psy jak małpy!”, „Do cyrku z nimi!”, „Po co im to? Pies to powinien być pies!” – domyśliliście się o co chodzi? Właśnie – o psie sztuczki. Wzbudzają zwykle wiele emocji, zazwyczaj pozytywnych. Najbardziej podobają się dzieciom, ale i dorośli nieraz przystaną, gdy trenuję z psami nowe triki. Niestety, nie zawsze z ust gapiów pada dobre słowo… A czasem i właściciele psów są nastawieni negatywnie. Uważają, że pies powinien zachowywać się naturalnie, a ćwiczenie sztuczek to „robienie z psa wariata”. Nie sądzę, by psu robiło różnicę, czy ktoś go uważa za wariata czy nie! Ale faktycznie – po co w ogóle trenować sztuczki? Oto kilka powodów:

 

1. Lepszy kontakt psa z właścicielem.

Czasem widzimy taki obrazek – opiekun woła do psa „przestań szarpać, no już, siad, siad, siad!”. Pies nawet nie spogląda na człowieka, w końcu przysiada na zadzie, patrząc na interesujący go obiekt. Nietrudno się domyślić, jak kiepski jest kontakt tej osoby z jej zwierzakiem. Pies nie nauczył się, że człowiek jest interesujący, że warto zwracać uwagę na jego słowa, że w ogóle właściciel ma coś do zaoferowania… Nauka sztuczek pomaga wzmocnić ten kontakt. Używamy smakołyków i zabawek do nagradzania, więc pies zauważa, że warto na nas zwrócić uwagę. Uczy się też, że człowiek może oczekiwać od niego czegoś więcej niż zrobionego na odwal siadu, jest bardziej uważny na jego gesty i słowa oraz posłuszniejszy.

 

Przeszkody dla psów

Że niby my mamy przez to skakać?

 

2. Rozwijamy psią inteligencję.

Im więcej sztuczek ćwiczymy, tym bardziej. Pies powiększa swój repertuar zachowań, a jego kreatywność wzrasta. Każdy kolejny trik przychodzi mu coraz łatwiej. Uwielbiam ten błysk w oku psa, gdy w końcu zaczyna rozumieć, czego od niego oczekuję i powtarza uczone zachowanie, czasem je modyfikując na różne sposoby, żeby sprawdzić, o co konkretnie chodzi… Przykład z życia wzięty: dawno temu zaczęłam z Frotkiem ćwiczyć świadomość zadu, ale niezbyt nam wychodziło, więc skupiłam się na trenowaniu innych rzeczy. Niedawno do tego wróciłam i… zdziwiłam się! Psu zajęło 10 minut pojęcie, o co mi chodzi, mimo że kiedyś było to nie do pomyślenia. W międzyczasie nauczył się wielu innych rzeczy i na pewno pomogło mu to w pojęciu rzeczy, które były wcześniej zbyt trudne.

 

Siad i waruj

Psie posłuszeństwo zawsze robi wrażenie.

 

3. Psie sztuczki łagodzą obyczaje.

Gdy pewien pan zwrócił mi uwagę, że psy nie mają kagańców (choć w parku akurat nie muszą), zamiast denerwować się – pokazałam mu, jak Frotek wykonuje sztuczki. Obroty, łapki, proszenie, cofanie… Pokazałam, że psa nagradzam smakołykiem i wyjaśniłam, że o wiele trudniej byłoby nagrodzić go, gdyby był w kagańcu. Pan był zachwycony, na koniec nawet pogłaskał psa. Oczywiście – nie zawsze to działa. Ale fakt, że nie zdarzyło mi się, by ktoś zwrócił mi uwagę, że psy są luzem, gdy ćwiczyłam sztuczki. Czasem warto powstrzymać emocje, pokazać, jak pies jest fajnie wyszkolony, żeby obeszło się bez nerwów.

 

4. Poprawiamy psią sprawność fizyczną.

Większość sztuczek wymaga trochę wprawy. Czołganie się, ukłony, proszenie czy stanie i chodzenie na tylnych łapach są dosyć wymagające dla psa. Najlepiej nie ćwiczyć ich zbyt intensywnie i robić przerwy między kolejnymi sesjami. Ale to, że pies musi wykazać się fizyczną sprawnością, nie jest wcale złe! My też przy brzuszkach, przysiadach czy ukłonach musimy trochę się wysilić, ale dzięki temu nasze ciało się wzmacnia i uelastycznia. Podobnie jest z psami: niezbyt intensywny, stopniowy i regularny trening trochę bardziej wymagających sztuczek może je wzmocnić i zapobiec kontuzjom.

 

Sztuczka - proś

„Foczka!” i zadowolone pychole

 

5. Psy kochają uczyć się sztuczek.

Nauka trików dla psa jest jak dla nas rozwiązywanie krzyżówek czy rebusów. To intelektualne wyzwanie, dodatkowo wzmacnianie smakołykami, zabawkami i entuzjazmem właściciela – gdybym wiedziała, że za większość zrobionych sudoku dostanę coś fajnego, to też bym rozwiązywała je jeszcze chętniej! Psy lubią zapracować na nagrodę. Luka jest strasznym niejadkiem, ale uwielbia wykonywać komendy w zamian za smakołyki. Czasem muszę wydać jej trochę komend zanim dostanie swoją porcję karmy – inaczej będzie stać nad miską lub chodzić wokół niej, ale jedzenia nie tknie.

 

Przynoszenie smyczy

Czasem sztuczki się przydają – na przykład, gdy smycz wypadnie z ręki!

 

Każdy ma też swoje powody, dla których uczy psa nowych rzeczy. Niektóre – jak podnoszenie przez czworonoga rękawiczek czy smyczy, które nam wypadły z ręki – są po prostu przydatne. Inne służą do zabawiania młodszej części rodziny. Część z nas wykorzystuje psie sztuczki podczas różnych pokazów czy dla rozluźnienia psa i siebie przed wymagającym treningiem obedience.

 

Dla wszystkich właścicieli psów najważniejsze w tym wszystkim chyba jest wzmocnienie więzi między psem a człowiekiem. Trening jest czasem tylko dla psa i jego opiekuna. Właściciel poświęca całą uwagę pupilowi, próbując naprowadzić go na właściwe tory i pokazać, czego od niego wymaga. Pies uczy się czytać mimikę jego twarzy, zaczyna zauważać drobne grymasy – skrzywienie, uśmiech, westchnienie (nie mogę wzdychać, gdy pracuję z Frotkiem, bo go to blokuje zupełnie!). To taki quality time opiekuna i jego czworonoga, który procentuje wzrostem zaufania psa do przewodnika oraz lepszym zrozumieniem tej pary. Może właśnie dlatego psy tak bardzo to lubią? W końcu dla nich największą nagrodą jest kontakt z nami.

Informacje

Wpis opublikowany 12 lutego, 2016 przez w Okiem psa, Psie sporty, Z życia wzięte and tagged , , , , , , , .