Kynokultura

Pies w kulturze i nauce

W sforze siła – kilka sposobów na zgrane stado

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Najczęstszym pytaniem, jakie słyszę podczas spacerów z całą moją czwórką psów, tuż po „czy to są psy ze schroniska?”, jest: „jakim cudem one się dogadują?”. Przyznam, że to pytanie budzi we mnie lekką irytację – no jak to jak, normalnie! Jednak po zastanowieniu zaczynam rozumieć, co mają na myśli ciekawscy. Często na ulicy widujemy przecież psy, które dostają piany na widok innego przedstawiciela swojego gatunku. Wciąż też żywe są mity mówiące o nienawiści panującej między sukami. I nieraz słyszymy opowieści o zazdrosnych i rywalizujących o pana psach, pilnujących zasobów pupilach, które tłuką się o zabawki albo o próbach wzięcia drugiego psa, które skończyły się bijatyką i fruwającymi kłakami. Faktycznie, chyba nie jest to takie proste i logiczne, jak się wydaje.
Pomyślałam, że pokrótce przedstawię swoje sposoby na zgrane stado. Szczególnie, że miewam do 6 psów, bo zdarza mi się prowadzić dom tymczasowy, a moja czwórka psów musi umieć akceptować obcego psa, który z nami przez jakiś czas mieszka. Oczywiście, ktoś może mieć inne poglądy czy sposoby, u mnie się sprawdzają właśnie te.

 

1. Wprowadzenie psa do stada

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Od niego zależy ilość późniejszych problemów. Zasady większość osób zna: neutralny teren poza domem, równoległy spacer, po nim obcy wchodzi do domu przed naszym psem, chowamy zabawki czy gryzaki, które mogą być punktem zapalnym… A potem bierzemy drugiego psa, leje deszcz, mamy mało czasu, wpadamy ze schroniska do domu i wpuszczamy intruza na podwórko albo do mieszkania. Niestety, w ten sposób sami sprowadzamy na siebie kłopoty. Nawet jeśli właśnie w ulewie znaleźliśmy bezdomnego psa na ulicy i chcemy go wziąć do siebie, musimy poświęcić chwilę, żeby psy zapoznały się poza domem. To często nie musi – a nawet nie powinno – być obwąchiwanie się i kontakt. Jeśli oba zwierzaki nie są pewne co do reakcji na inne psy, lepiej, żeby szły równolegle i wąchały, brzydko mówiąc, swoje siuśki. Dopiero po takim wstępnym zapoznaniu pozwalamy na wspólne wąchanie krzaczków czy drzew, a potem dopiero na bezpośrednią interakcję. Ja przy wprowadzaniu trzeciego psa – Frotka – popełniłam ten błąd: od razu wpuściłam go na podwórko. Moje dwie sunie przyjęły go całkiem pozytywnie, ale do domu nie chciały go wpuścić, a on się bał przejść przez próg. Dużo czasu i nerwów zajęło ogarnięcie stadka, a wystarczyło wziąć je razem na krótki spacer i po powrocie wprowadzić Frotka pierwszego do domu.

 

2. Zasada stopniowania

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kolejny pies wchodzi do stada wtedy, kiedy poprzednie są ogarnięte. To bardzo ważna zasada: wzięcie razem dwóch szczeniąt czy młodych psów to nie dwa razy więcej problemów… tylko sto. Najlepiej zachowywać odstęp 2-3 letni. Pierwszy pies zna komendy, słucha się, jest do nas przywiązany – kolejny załapie to od niego, będziemy też mogli się na nim bardziej skupić, bo pierwszy nie wymaga nauki, tylko powtórek. U mnie sprawdziło się to w przypadku pierwszej Luki i kolejnej Chibi. Lusia miała 3 lata, gdy przyszła Chibi. Młodsza sunia nauczyła się od Luki przywołania, aportowania, warowania – praktycznie wszystkiego. Frotek przybył przypadkowo, gdy Chibi miała rok, on też był w tym wieku… i działo się, oj, działo. Do dziś, po 5 latach, spuszczenie ich razem ze smyczy wymaga oczu z tyłu głowy, bo razem się napędzają na głupie pomysły. Teraz padło na wspólne kopanie dziur, wcześniej były ucieczki.

 

3. Wspólne spacery i zmęczenie

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nie ma nic, co bardziej wiąże psy, niż wspólne spacery. A im dłuższe i bardziej męczące, wypełnione nie tylko wąchaniem i dreptaniem, ale też pracą (nauką posłuszeństwa i sztuczek, szukaniem zabawek w trawie, tropieniem pana po zapachu itd.), tym lepiej. Wspólna zabawa psów może być punktem zapalnym. W zasadzie na początku w moim stadzie kłótnie najczęściej zdarzały się przy wspólnych harcach – a to ten za mocno ugryzł, drugi poczuł się zagrożony, ten znowu zachowywał się zbyt natarczywie… Dlatego zabawę trzeba obserwować, żeby wyłapać, czy przypadkiem nie jest to jednostronna uciecha pt. silniejszy goni i dręczy słabszego. Psia zabawa często ma drugie dno, to starcie charakterów i nie zawsze warto na to pozwalać. Często lepiej jest porzucać psom piłki (dla każdego jedna!) czy chować się im za drzewo, żeby nie skupiały się na sobie nawzajem. Psy wiąże także poznawanie nowych terenów, obcych miejsc spacerowych, gdzie czują się niepewnie i chętniej trzymają swojego towarzysza. A zmęczone po długim spacerze zalegną na swoich legowiskach w domu i nie będą miały siły na rywalizację o zabawki czy uwagę pana.

 

4. „Psy same ustalają sobie zasady”

SONY DSC

NIE. To nie działa. Mogą ustalić sobie takie zasady, że jednego psa pognębią i odrzucą. Mogę zrozumieć niechęć moich psów do obcych psów, niepewność wobec nieznanych osób – tutaj możemy spokojnie pracować nad dobrym zachowaniem. Jednak na utarczki w obrębie stada reaguję ostro i natychmiast. Tego jednego wymagam bezwzględnie. Psy mieszkają w naszym domu, żyją razem, czasem zostają same całym stadem – muszą wiedzieć, że wszelkie burdy są zabronione i koniec kropka. Nie zmusimy psów do miłości – u mnie najstarsza Luka i najmłodsza Hera się tolerują, ale nie ma między nimi zażyłości. Były między nimi próby starcia, zwykle kiedy w sforze panowała radosna i chaotyczna ekscytacja przed wyjściem na spacer – ale natychmiastowe przerwanie takich zachowań (słowne albo rzut butem – taaak) dało szybko efekt. Ogólnie podniecenie rodzi konflikty, lepiej nauczyć psiaki spokojnego warowania w oczekiwaniu na spacer, jedzenie czy inne pobudzające bodźce.

 

5. Szkolenie równoległe i ćwiczenia z właścicielem

stado4

Uwielbiam to! Nie ma nic efektowniejszego niż psy, które jednocześnie reagują na komendy lub trenują coś razem. Mam kilka ćwiczeń, które pozwalają na ogarnięcie psów i jednocześnie są dla nich męczące:

  • waruj – zostań – do mnie: psiaki zostają razem, odchodzę, chowam się za drzewo, odbiegam, nagradzam zostanie i tak kilka razy. Potem chowam się za drzewo, wołam „do mnie”, a psy ruszają pędem by mnie dopaść. Czasem nie nagradzam przybiegnięcia, ale na ich widok uciekam dalej. To je przyspiesza bardziej niż najlepszy smakołyk 😉 Domyślam się, że niektóre psy w przypadku takiego podniecenia – pogodni za pańcią – mogłyby się pokłócić. U moich akurat tego problemu nie ma.
  • część zostaje – jeden ćwiczy: zostawiam trzy psiaki razem na zostań, a ćwiczę z czwartym. Przy równaniu obchodzę pozostałą grupkę, od czasu czasu nagradzam ich zostawanie. Następnie „odstawiam” pracującego i wołam kolejnego psiaka. Ćwiczenia z jednym psem nie mogą trwać długo, bo ten, który pójdzie do szkolenia ostatni może nie wytrzymać!
  • slalom między psami: trzy psiaki ustawiam w dość dużej odległości, z czwartym chodzimy między nimi. Następnie go „odstawiam” na końcu kolejki, a zaczynam ćwiczenie z psem z drugiego końca kolejki – i tak dalej, aż wszystkie to przećwiczą. Podobnie z przeskakiwaniem nad warującymi kumplami, co wymaga od psów jednak zaufania (dlatego Lusia tego nie lubi – w sumie te futrzaki nie wydają jej się zbyt bezpieczne!).
  • zabawy w terenie: wspólne wskakiwanie na pieńki, zwalone drzewa, murki, górki, przeskakiwanie badyli, czołganie pod ławką… Ogranicza nas tylko wyobraźnia (i sprawność psów).

 

Z powyższych rad wyłania się obraz właściciela, który zwyczajnie zajmuje się psami. Organizuje im czas. Zabójcą psiej przyjaźni jest nuda. Znam osobiście kilka psów, które starły się ze sobą tak, że nie mogły już mieszkać razem. I zawsze były to psy niewychodzące na spacery, znudzone do granic możliwości, rywalizujące ze sobą o wszystko. Oczywiście, jeden czy dwa dni nudy to nie problem, ale całe życie? Psy znajdą sobie rozrywkę, choćby w gnębieniu najsłabszego osobnika w stadzie.
Mając stado trzeba pamiętać o konsekwencji i stanowczości. O ile jeden niewychowany psiak może być (dla niektórych) zabawnym łobuziakiem, o tyle stado niewychowanych psów jest już zwyczajnie niebezpieczne.

Tyle moich pomysłów. Może macie własne przemyślania, swoje sposoby na ogarnięcie stada psiaków? Wszystkie chętnie przeczytam, mogą mi się przydać.

  • http://www.goldenretrievermonty.weebly.plwww.hodowlapsowmysliwskich.pl Martyna

    Dobrze napisane! Zgadzam się w całej rozciągłości. I niby takie proste a jednak jak wielu ludzi ma problem ze swoim stadem…
    Pozdrawiam wraz z moim 😉

  • Dorota Sybilska

    Witam. Mam 2 koty i 2 psy. Jeden pies ma 14 lat, drugi 5 lat. Starszy jest spokojny, nie pcha się do przodu, zęby szczerzy tylko na duże psy. Młodszy pies, jak jest spuszczony to 100% kontaktu z innym psem kończy się z jego strony atakiem. Pytanie: chcę wziąć 10-letniego psa niewidomego. Porady, jak wprowadzić go do stada, będą mile widziane.

Informacje

Wpis opublikowany 8 listopada, 2014 przez w Z życia wzięte.