Kynokultura

Pies w kulturze i nauce

Kim jest ten piesek z lustra? Samoświadomość u psów

SONY DSC

 Co robi pies, widząc pierwszy raz w życiu swoje odbicie w lustrze? Zazwyczaj zastyga bez ruchu, przypatruje się i… Próbuje przywitać się z tym fajnym psiakiem. Ponawia takie próby kilkakrotnie, aż w końcu uzna, że ten drugi nie ma zapachu, jest płaski i zimny, więc nie warto się nim zajmować. Z wiekiem psy zaczynają ignorować swoje odbicie w lustrze, nauczone doświadczeniem: ten dziwak po drugiej stronie ani mi nie zagraża, ani nie będzie się ze mną bawił. Nie warto się nim przejmować.

Naukowcy przez długi czas takie psie zachowanie uznawali za dowód na brak samoświadomości u psów. Skoro zwierzę nie rozpoznaje siebie w odbiciu, to oznacza, że nie ma obrazu „siebie” w głowie. Według wikipedii samoświadomość to „świadomość samego siebie, zdawanie sobie sprawy z doświadczanych aktualnie doznań, emocji, potrzeb, myśli, swoich możliwości, czy ograniczeń, autokoncentracja uwagi”. Istota samoświadoma wie, że jest odrębna od innych podobnych jej istot. Pies, który patrzy w lustro i widzi psa, reaguje tak, jakby to był inny pies… Więc nie wie, że istnieje. Wie tyle tylko, że jest świat na zewnątrz, a jego prosty umysł każe mu reagować na psopodobne bodźce, bo są one istotne do przetrwania (ten pies może być partnerem, zagrożeniem, członkiem stada itd.). Czy tak?

 

Otóż – nie do końca. Jak pewnie nieraz zauważyliście, naukowcy rękami i nogami bronią się przed antropomorfizacją zwierząt: nadawaniem im cech ludzkich. Długo nie chcieli nazywać osobników używanych do eksperymentów, odcinali się od emocjonalnej więzi z „obiektami badawczymi”, co więcej: opisywali je na zasadzie „pies numer 3 zachowuje się tak jak gdyby się cieszył”. Wszystko było „jak gdyby”, bo w sumie to nie wiadomo, co zwierzę czuje. Określanie uczuć i emocji zwierząt na podstawie własnych doświadczeń badacza było wytykane jako antropomorfizacja, a taka praca trafiała do kosza lub – jeśli ją opublikowano – była wyszydzana. Osobiście myślę, że to była przyczyna dużego zahamowania w badaniach nad zwierzętami. Jakie wnioski można wysnuć z wyników badań, które mówiły „jeśli to byłby człowiek, to byłoby tak i tak, ale nie jest to człowiek, więc nie mamy pojęcia, czy to jest tak, ale tak to wygląda z naszej ludzkiej perspektywy, chociaż być może to antropomorfizacja”!

 

https://www.flickr.com/photos/opethdamna/2428834108

 

Dlatego ciekawostką jest dla mnie test lustra, który długo był używany do badania samoświadomości u zwierząt. Jeśli dany osobnik rozpozna siebie w lustrze, to znaczy, że wie, że istnieje. Zwierzęciu czasem malowano na przykład kropkę na czole i jeżeli próbowało sprawdzić co to jest na sobie, to znaczy, że rozumie: w lustrze jest moje odzwierciedlenie, to jestem ja. Jak możecie się domyślać, test przechodzili ludzie i inne małpy naczelne. Traktowano to jednoznacznie jako dowód na występowanie samoświadomości jedynie u tej grupy zwierząt. Aż chce się zakrzyknąć: cóż za antropomorfizacja! To, że my rozpoznajemy się za pomocą wzroku, wcale nie oznacza, że inne zwierzęta to robią. Wystarczy spojrzeć na zachowanie terytorialne naszych psów: obsikują wystające obiekty, idąc na spacer. Wracając, wąchają te same obiekty, ale nie zawsze oznaczają je drugi raz. Jeśli żaden inny pies nie zaznaczył drzewka po naszym zwierzaku, on nie widzi sensu w jego obsikiwaniu… Czyli rozpoznaje swój zapach. A przecież, według wyników testu lustra, po dwóch godzinach spaceru powinien uznać: o, jakiś średniej wielkości kastrat chory na nerki obsikał moje miejsce. Ciekawa jestem, czy człowiek, który ma wybrać spośród takich samych swetrów swój jedynie po zapachu, byłby w stanie to zrobić. A jeśli nie – powinniśmy wysnuć wniosek, że nie rozpoznaje siebie, nie wie, że jest sobą, a więc nie ma samoświadomości.

 

Doskonale jednak wiemy, że to nie takie proste. Twórca teorii ewolucji, Karol Darwin, zauważył, że cechy zwierząt – w tym świadomość – podlegają pewnej gradacji, gdy prześledzimy ich linię rozwojową. U jednych gatunków zwierząt są bardziej nasilone, u innych mniej. Żadna cecha nie pojawia się nagle – jest wynikiem rozwoju pewnych właściwości wyjściowych, które zmieniały się w czasie, prowadzone przez dobór naturalny. Nie możemy wykluczyć, że wspólny przodek człowieka i psa (a zważywszy na całą historię ewolucji zwierząt, istniał on stosunkowo niedawno) miał pewną świadomość. Linie ewolucyjne ludzi i psów rozdzieliły się, a cecha ta ulegała zmianie. Faktycznie, u człowieka przybrała postać najbardziej rozwiniętą. Nie oznacza to, że pies nie posiada jej wcale, ale że w jego rozwoju zmieniała się ona w inny sposób. Nie mamy pojęcia, jak wygląda świadomość psa, ale to nie oznacza, że ona nie istnieje. Psowate tak silnie polegają na swoim węchu, że prawdopodobnie ich myślenie i odbiór świata są zupełnie odmienne niż nasze, opierające się głównie na wzroku. Dla człowieka „ja” to wygląd. Być może dla psa „ja” to zapach. Dla naszych biednego, ubogiego węchu to nie do pomyślenia i stąd próby wyjaśniania świata psów za pomocą narzędzi badawczych człowieka. Nie da się ukryć, że jesteśmy bardzo ograniczeni pod tym względem: znamy świat tylko i wyłącznie z perspektywy naszych zmysłów i nie jesteśmy w stanie tego przeskoczyć. Wszystkie próby zajrzenia w umysł zwierząt o innych zmysłach niż nasze i wyjaśnienia ich sposobu postrzegania świata to spekulacje. Możemy się domyślać, że psi świat jest zbudowany z zapachów i tropów. Jest też nastawiony na przeszłość: psy sprawdzają ciągle, kto przeszedł ścieżką, jaka zwierzyna uciekała tą drogą, w jakim stanie był pies, który tu przechodził jakiś czas temu. To trochę zabawne: człowiek na spacerze z psem zwykle zastanawia się nad tym, co będzie, martwi się i snuje plany. Za to jego towarzysz na drugim końcu smyczy ciągle bada przeszłość za pomocą swojego wyjątkowo czułego nosa.

 

mindfull

 

No, dobrze. Możemy się zgodzić co do tego, że świat człowieka i psa różni się od siebie znacząco. Z tego względu badanie odbioru rzeczywistości naszych czworonożnych towarzyszy jest mocno utrudnione. Czy jednak możemy choćby ostrożnie powiedzieć, że psy mają świadomość? Alexandra Horowitz w swojej książce „Oczami psa” zwraca uwagę na to, że psy wydają się wiedzieć jakiej są wielkości. Są w stanie oszacować, czy drugi pies jest za duży na przeciwnika i lepiej go unikać, czy można „bezpiecznie” się na niego rzucić. Mogą też ignorować małe psy, uznając je za niegroźne, bo przecież same są dość duże i sobie poradzą w razie ataku. Dobrze zsocjalizowane psy dostosowują styl zabawy do rozmiaru towarzysza – czyli muszą wiedzieć, jakiej są wielkości. A to oznacza pewien obraz siebie, świadomość, że się jest – i to jest się różnym od innych psów. Inne dowody podaje Erhard Oeser, autor książki „Człowiek i pies. Historia przyjaźni”. Zauważa on, że wilki od wieków żyły w zmiennym, pełnym wyzwań środowisku. Aby utrzymać się przy życiu, muszą stale reagować na zmiany w otoczeniu. Wilki uczą się unikania lub unieszkodliwiania pułapek zastawianych przez myśliwych, a to wymaga rozumnego i przemyślnego działania. Psy należą do psowatych, wywodzą się od zwierząt, które musiały dużo kombinować, aby przetrwać. Zdolność do tak elastycznego zachowania jest cechą zwierząt świadomych. Oeser puentuje swój wywód stwierdzeniem: „(…) świadomość u ludzi i zwierząt musiała powstać w bardzo dawnych czasach”. Można także dodać, że jakiś stopień samoświadomości powinien cechować zwierzę społeczne, które na co dzień wchodzi w liczne interakcje z innymi osobnikami swojego gatunku. Musi ono przecież zachowywać w pamięci relacje, jakie tworzy z konkretnymi członkami stada, oraz umieć umiejscowić siebie w strukturze społecznej grupy. Byłoby to niezwykle utrudnione, gdyby nie cechowała go żadna świadomość siebie, a jedynie prosta reakcja na bodźce zewnętrzne.
Nasza wiedza na ten temat ciągle ogranicza się do hipotez. Jestem jednak pewna, że przyszłość przyniesie nam jeszcze wiele badań naukowych na ten temat, a prawda – jak zawsze – okaże się o wiele bardziej skomplikowana niż się wydaje.

  • http://www.stefanboxer.blogspot.com Stefanboxer.blogspot.com

    U nas na chacie jest tyle luster, ze czasami zamiast patrzeć wprost na jazgoczacego do mnie ludzia patrze na niego „przez lustro”

  • Ritka

    Czasami się zastanawiam, jak to jest z tymi lustrami. Wiem na pewno, że mój psiak nauczył się je wykorzystywać – nie leży naprzeciw drzwi do łazienki, kiedy się szykuję do pracy, tylko leży na kanapie i obserwuje mnie patrząc w lustro (często łapiemy kontakt wzrokowy a „młody” zaczyna merdać). Z drugiej zaś strony wydaje się być lekko zdziwiony, gdy stoję obok lustra, a on spogląda to na mnie, to na odbicie i czeka na jakąś reakcję z mojej strony na to, że podszedł. I chyba nie bardzo wie, od „której” mnie się tego spodziewać 😉

Informacje

Wpis opublikowany 2 listopada, 2014 przez w Nauka.