Muszę przyznać, że nie jestem wielką fanką psich gadżetów. Nie mam głowy do nowych obróżek, szelek czy smyczy… Zmieniam je zwykle wtedy, gdy stare już nie nadają się do użytku. Moje psy muszą więc zadowolić się tym samym fasonem obróżki przez kilka miesięcy. Jeszcze nie zgłaszały sprzeciwu, ale nigdy nie wiadomo co w ich łebkach siedzi.
Mam za to jedną słabość, jeżeli chodzi o rzeczy dla psów – zabawki edukacyjne. Mniej lub bardziej wymyślne, w formie szufladek, pionków, dźwigni czy przycisków. Chyba cieszą mnie bardziej niż moje psy (o nie, znowu wymyśliła jakieś utrudnienia, żeby dostać ciacho…) 🙂
Jak to zwykle bywa, tego rodzaju zabawki są bardziej lub mniej dobrze wykonane, różnie są też przyjmowane przez psy. Nie są tanie, warto więc najpierw poczytać recenzje, a najlepiej wypróbować taką zabawkę na naszym psie u kogoś, kto już ją nabył. Nieraz okazuje się, że pies zniechęca się szybko, boi się huku, który czasem towarzyszy otwieraniu czy odsuwaniu jakiejś szufladki. Są też takie psy, które zupełnie nie interesują się schowanym smakołykiem, tylko porywają element zabawki i z radością uciekają go obgryzać… Tym psiakom lepiej sprezentować prasowaną kość 😉
Psie szachy
Jak dotąd największą popularnością wśród moich i znajomych czterołapów cieszy się zabawka Doggy Brain Train 2 w 1 firmy Karlie. Z jednej strony są dziury, do których wkładamy smakołyki i przykrywamy pionkiem. Psiak musi wyciągnąć pionek pyskiem – trącanie łapą nie zda się na nic. Z drugiej strony są przesuwane, okrągłe przykrywki, które należy odsunąć, by dostać się do przysmaku. Tutaj także są otwory na pionki: najtrudniejszy stopień zabawki to ich połączenie z przykrywkami. Pies najpierw musi usunąć pionki, by móc przesunąć „grzybki” i dostać się do nagrody.
Zabawka jest zrobiona ze sklejki i drewna… Chrup, chrup. No właśnie, to jej wielki plus i minus jednocześnie. Zachęca psy do gryzienia elementów, dlatego nie można zwierzaka na chwilę zostawić samego z zabawką. Przegryzione pionki rozpadają się na ostre kawałki z drzazgami (sprawdzone…). Z drugiej strony zabawka jest ładna, nie wydaje strasznych odgłosów, a drewniane elementy – w przeciwieństwie do plastiku – są chętnie brane przez psy do pyska. Jeśli nadzorujemy psiaki przy zabawie, Doggy Brain Train jest bardzo trwała – ja mam ją już dwa lata i nie odnotowałam strat (oprócz jednego pionka, który zapewne był przepyszny).
Jeżeli chodzi o trudność, to także jest zaletą tej zabawki: zajmuje psi umysł, ale nie wymaga specjalnego treningu. Trzeba najpierw pokazać psu na spokojnie, o co chodzi w zabawce, zaczynając od jednego, prostego elementu (np. chowania smakołyka pod jedną przykrywkę lub pionek). Potem przechodzimy do trudniejszych zadań – dokładamy pionków, pod niektórymi nie kładziemy smakołyka… i tak dalej. Wystarczą trzy-cztery próby, by pies radził sobie z zabawką. Niektóre, niestety, potrafią rozbroić ją bardzo szybko. Większość psiaków bawi się jednak od kilku do kilkunastu minut. Nie spotkałam psa, który by sobie z nią nie poradził, nie znam też takiego, który by tego rodzaju zabawy nie polubił.
Wieża smaczków
Wyższą szkołą jazdy dla czterołapów jest zabawka Gambling Tower firmy Trixie. Zabawka jest zrobiona ze sklejki i plastiku. W podstawce są trzy otwory przeznaczone na plastikowe pionki, a pies musi użyć dużo siły, by je wyciągnąć. Wieża jest zrobiona z przezroczystego plastiku, ma trzy wycięcia na szufladki ze sznurkami. Pies musi wyciągnąć szufladkę za sznurek, aby smakołyk spadł na szufladkę niżej. Po wyciągnięciu wszystkich szufladek, smakołyk wypada otworem na dole. Na początek oczywiście pokazujemy psu o co chodzi z jedną szufladką, powoli dokładając kolejne.
Do tej zabawki mam jednak mieszane uczucia – po pierwsze, jest niestabilna. Wieżę powinniśmy przykręcać śrubą do podstawki, ale nie trzyma się ona zbytnio, chyboce się, a nieraz i przywraca (na przykład gdy zniecierpliwiony pies trzepnie ją łapą). Najlepiej by było przykleić ją na stałe, ale wtedy musimy znaleźć miejsce w domu na całkiem dużą i nieforemną bryłę. Po drugie, plastikowe elementy zabawki są śliskie, twarde i robią dużo hałasu. Jedna z moich suczek odmówiła wyciągania szufladek po tym, jak jedna z nich spadła na ziemię z łoskotem. Od tej pory bierze udział w zabawie z pionkami w podstawce, ale wieży nie tknie. Plusem jest to, że plastik łatwo jest umyć, nie nasiąka śliną i mniej wrażliwe psy nie mają problemów z braniem go do pyska, ale nie mają chęci gryzienia. Sznurki od szufladek są cienkie i krótkie, toteż nie widzę w tej zabawie psów niedelikatnych z natury czy dużych – miałyby zwyczajnie problem, by złapać precyzyjnie sznurek i za niego pociągnąć.
Poza tym Gambling Tower spełnia swoją rolę, jest nieco trudniejsza niż Doggy Brain Train… I niestety droższa. Akurat w jej przypadku uważam, że cena jest przesadzona, szczególnie ze względu na problemy ze stabilnością.
Do wyboru, do koloru
Innych zabawek tego typu na rynku jest mnóstwo. Na szczęście przestały już straszyć ceną – po ich wejściu do sklepów zoologicznych człowiek łapał się za głowę: naprawdę można dać tyle pieniędzy za kawałek drewna i trochę pionków? 😉 Teraz można znaleźć zabawki w przystępnej cenie, nieraz są promocje, które pozwalają nabyć co prostsze za 30-40 zł.
Oprócz kupionych zabawek, ja nadal stosuję też starą metodę na zajęcie psich umysłów: wykorzystuję przegryzione, puste w środku piłki. Wrzucam kilka małych smakołyków do środka i mam ubaw, oglądając jak psiaki toczą je, gniotą, gryzą, rzucają… Aż w końcu coś wypadnie. Innym sposobem jest wykorzystanie starych, niesparowanych rękawiczek – do środka „palców” wsadzamy smakołyki, a pies kombinuje, jak się do nich dostać: przegryźć materiał, wygrzebać łapą albo pyskiem… W tym przypadku nie polecam zabawy dla psów, które tak czy siak mają tendencję do niszczenia znalezionych ubrań. Moje psy rozróżniają rękawiczki do zabawy (pewnie dlatego, że to ja je im daję, a poza tym pachną jedzeniem) i innych nie ruszają. Zapewne rozbrykany szczeniak miałby z tym większy problem 😉 Takie metody są świetne, gdy nasz pies jest marudny i znudzony, a my jesteśmy zajęci i nie możemy poświęcić mu tyle uwagi, ile by sobie życzył (chociaż nic nie zastąpi długiego spaceru!).
Najnowsze komentarze