Kynokultura

Pies w kulturze i nauce

Nosił wilk razy kilka…

Aslan Howling

Otworzyłam opolską „Wyborczą” bez większego zainteresowania. Przejrzałam tekst rozpaczający nad niżem demograficznym, coś o pozwach wyborczych, coś o kawiarni… I mój wzrok się zatrzymał. „Kois tłumaczy psy” – o! Może coś ciekawego, choć pewnie nic nowego.
No i właśnie. Krótki tekst o tym, jak pies stał się ulubieńcem człowieka. To samo, co zawsze, może zabawniej napisane, ale… Uświadomiło mi jedną rzecz. Nie wiem, czy to bolączka polska, europejska czy ogólnoświatowa, ale jedno jest faktem: każdy zna się na psach. A jeśli już jego zawód jest jakoś z psami związany, to zna się na wszystkim, co dotyczy psów.
W tym tekście szkoleniowiec odwołuje się do wiedzy z zakresu archeologii, biologii, ewolucjonizmu, paleontologii, genetyki… I to zupełnie bez wprawy. Dowiadujemy się, że 14 tysięcy lat temu pojawił się obok człowieka wilk. Dane bardzo przekręcone: na 14 tysięcy lat datuje się najstarsze kości… psa. Pies jest efektem ewolucji, nie pojawił się nagle wprost z Kosmosu. Nie wiemy tak naprawdę, kiedy zaczęło się udomawianie wilka, co więcej: nie mamy pojęcia, czy to był proces świadomie kierowany przez ludzi czy raczej przypadkowy. Wiemy tyle tylko, że przez x tysięcy lat trwał proces selekcji (naturalnej, sztucznej bądź mieszanej), który stworzył tego psa, którego szczątki znaleziono i stwierdzono, że pochodzą z czasów sprzed 14 tysięcy lat. Dane molekularne określają początek udomowienia wilków na 30-300 tysięcy lat temu. Skoro naukowcy mają wątpliwości nie tylko co do daty, ale nawet co do rzędu wielkości, to skąd szkoleniowcy biorą takie pewne dane?
Potem kolejna radosna wiadomość: w psie możemy odnaleźć gen wilka. Jaki gen i jakiego wilka? Pamiętajmy, że gen to fragment DNA, który koduje białko – jedno lub więcej, bo niekiedy jeden gen może być złożony w różny sposób podczas procesu odczytywania go i tworzenia na jego bazie białka (nazywa się to alternatywnym splicingiem). Rozumiem, że ten „gen” był skrótem myślowym i zabiegiem literackim, ale zupełnie niepotrzebym. Można było powiedzieć, że pies ma „coś” z wilka, nie ocierając się o biologię i nie popełniając rażącego błędu.
Jeżeli chodzi o wilki ogólnie, tu też jest kwestia sporna. Oczywiście, pies pochodzi od wilka – według badań nad DNA, tylko i wyłącznie. Ale, jak zaznacza w „Zrozumieć psa” John Bradshaw, nie mamy pojęcia, jakimi zwierzętami były te wilki, które były protoplastami naszych psów. W okresie średniowiecza i późniejszym te piękne stworzenia były tępione ze względu na zabobony i szkody, które wyrządzały pasterzom. Możemy się domyślać, że wybito te wilki, które były odważniejsze, chętne do kontaktu z człowiekiem, ciekawskie i bardziej beztroskie. Czyli takie, jakimi nasze psy są dzisiaj. Pozostały osobniki wybitnie nieufne, płochliwe, strachliwe i unikające człowieka. Nie ma za bardzo podstaw, by na podstawie tych „niedobitków” opisywać i tłumaczyć zachowanie psów. Nie wiemy, jakie cechy protoplastów psa zostały ustrzelone i pogrzebane w ziemi przez naszych średniowiecznych przodków. Dlatego zdanie pana Koisa: „(…) spójrzcie na swojego pupila, dopatrując się w nim przodków wilka” budzi mój opór i sprzeciw. Żadna z nauk przyrodniczych nie daje podstaw, by tak twierdzić.
Mamy tak wiele materiału badawczego wokół nas, że wciągnie wilka do badań nad zachowaniem psów nie jest konieczne. Wykorzystujmy psy do badań nad psami i nie przerażajmy nieobytych z nimi ludźmi, głosząc, że „drzemie w nich dziki wilk”, bo to wielu osobom kojarzy się jednoznacznie (choć niesłusznie) źle. Kwestia podobieństwa psa do wilka, ich cech wspólnych i rozbieżnych, jest oczywiście bardzo ciekawa! Ale powinna być domeną badań porównawczych, a nie podstawą, na której szkoleniowcy, behawioryści czy niektórzy weterynarze opierają swoje teorie. Przecież nauki humanistyczne nie używają szympansów do opisu ludzkich zachowań (choć może czasem powinny), a przecież dzielimy z nimi nieco ponad 99% materiału genetycznego. Problemem jest także to, że o samych wilkach szkoleniowcy też nieraz wiedzą niewiele… I mamy samonakręcające się koło powtarzania błędnych informacji i przeświadczeń, które tak na dobrą sprawę nie są potrzebne do szkolenia i wychowywania psów. Z tego wyrosła teoria dominacji, mówiąca o tym, że pies próbuje panować nad człowiekiem, i może dlatego kojarzy mi się tak jednoznacznie źle.

Informacje

Wpis opublikowany 11 października, 2014 przez w Media, Nauka.