Kynokultura

Pies w kulturze i nauce

Psiarz też społecznik

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jesteśmy aspołeczni. My, psiarze. Przez nasze psy chodniki i trawniki nie nadają się do użytku. Nasze bestie biegają luzem, siejąc postrach i zgorszenie. Co gorsza, mogą ugryźć niewinne dziecko czy przechodnia. Trzeba przed nami grodzić osiedla, bronić resztek zieleni, nakazywać wyjątkowe środki bezpieczeństwa. Tacy jesteśmy okropni. A przynajmniej tak jesteśmy postrzegani przez część społeczeństwa. Jak dużą? Trudno powiedzieć. Na pewno tą głośniejszą.

 

Odróżniam jednak psiarzy od właścicieli psów. Właścicielem może stać się każdy, wystarczy, że pójdzie do sąsiada po szczeniaka. Na własny użytek definiuję psiarza jako osobę, która posiada psa świadomie, pracuje z nim i poświęca mu czas, a także przestrzega przepisów dotyczących utrzymywania zwierzęcia. I – niestety – osobę, która zbiera cięgi za przypadkowych posiadaczy czworonogów, którzy mają w poważaniu zarówno przepisy, jak i jakiekolwiek społeczne normy. A że to niesprawiedliwe, postanowiłam wystawić laurkę psiarzom. Bo kto nas doceni, jak nie my sami?

 

SONY DSC

Plaża w Turawie – Hera zakopuje swoją piłeczkę, a może i śmieci się załapią?

Sprzątamy
Sprzątanie po psach jest oczywistą oczywistością, podpartą słusznym prawem. Nie znam osoby, która „siedzi w psach” i jest pasjonatem, a która podważałaby ten zapis. Dlatego nie do tego się odnoszę. Sprzątamy – bo dbamy o nasze psy i o tereny, na które z nimi wychodzimy. Kto widział zwykłych spacerowiczów, którzy podnoszą z ziemi butelki, zbierają potłuczone szkło, wyrzucają z obrzydzeniem woreczki pełne bliżej nieokreślonego paskudztwa, które kiedyś było bułką z serem? Zazwyczaj ludzie skomentują takie znalezisko, pomarudzą i przejdą dalej. Opiekun psa, któremu zależy na tym, żeby jego pupil nie rozciął sobie łapy albo nie zatruł się jakimś specjałem śmietnikowej kuchni, zazwyczaj posprząta takie śmieci – i to szybko, zanim zdąży to zrobić pies. W porządku, robimy to dla siebie, dla naszych zwierząt – ale przecież inni także dla własnego poczucia estetyki mogliby schylić się po papier czy puszkę, a w większości tego nie robią. Na szczęście zdarzają się chlubne wyjątki! Nieraz psiarze organizują akcje sprzątania jakiegoś terenu, aby był bezpieczniejszy dla zwierząt, a co za tym idzie – przyjemniejszy dla ludzi. Trudno się dziwić, że opiekunowie psów denerwują się, gdy ktoś rzuca w nich przysłowiową kupą, a sami muszą sprzątać po innych ludziach… Sama wracałam niedawno z lasu z plecakiem pełnym znalezionych puszek.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Akcja edukacyjna dla dzieci ze szkoły podstawowej – nasz występ z Frotkiem

Organizujemy
Wystawy psów. Psie zawody w posłuszeństwie, sportach zaprzęgowych, agility czy frisbee. Dog-trekking. Wspólne spacery. Pokazy szkolenia dla dzieci. Happeningi prozwierzęce. Występy w przedszkolach, szkołach i na festynach. Imprezy o psiej tematyce. Dodatkowo przy takich atrakcjach – bezpłatne porady dotyczące szkolenia czy groomingu, spotkania z autorytetami w różnorakich kynologicznych dziedzinach (od wychowania po żywienie). Wymieniać można bez końca. Praktycznie w każdym większym mieście, a nieraz i w niewielkich miejscowościach, można natknąć się na zorganizowaną psią imprezę, działający klub sportowy lub szkołę szkolenia psów. Już nie wspominam o tych mniejszych, spontanicznych, mniej zorganizowanych działaniach, takich jak wspólne treningi czy wyjścia w teren. Znając opinię społeczeństwa na temat psów (pies składa się z gryzącego pyska i tyłka, którym wytwarza kupy i brudzi trawniki), zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy wszelkich imprez starają się pozostawić po sobie idealnie czysty teren. W moim mieście odbywa się duża, „ludzka” impreza – zapraszane są gwiazdy, sprzedawane jest piwko i wata cukrowa. Domyślcie się, w jakim stanie jest po niej park… Niedawno był za to organizowany przez klub OBIland psi festyn, a dzień wcześniej odbyła się coroczna wystawa psów. W poniedziałek nie było już śladu po weekendowej zabawie – w końcu wiadomo, że każda psia impreza jest na cenzurowanym i wszyscy przykładają się do porządków. Poza kwestią czystości, jest też promowanie aktywności z psem (a przecież tak się staramy walczyć z otyłością i zachęcić ludzi do ruchu), rozrywka dla całej rodziny, pomoc w rozwiązywaniu wielu problemów. Choć media o psich imprezach mówią mało lub wcale, ogromne rzesze ludzi angażują się, by promować świadome posiadanie psów. I należy się im za to ogromny szacunek!

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jeden z wielu naszych tymczasów – staruszek Maksio, który miał paskudne złamanie łapki. Ma teraz cudowny dom we Wrocławiu

Pomagamy
Gdybym stworzyła listę znajomych psiarzy i miała za zadanie postawić haczyk przy każdej osobie, która choć raz pomogła jakiemuś stworzeniu, to zapewne ręka odpadłaby mi ze zmęczenia. Myślę, że każdy znany mi opiekun psa ma na koncie jakąś formę działania, mającą na celu pomoc zwierzęciu. Niekiedy był to zwykły telefon do organizacji prozwierzęcej, czasem zabranie błąkającego się psa do domu i znalezienie mu nowego pana, dokarmianie przez kilka dni (a czasem i wiele lat), organizowanie transportu do nowego domu psiaka… Nie zawsze chodzi o psy – na spacerze nieraz ktoś znalazł rannego kota, łabędzia, bobra (serio!) i zadziałał w jego sprawie. Mówię o zwykłych ludziach, którzy po prostu mają otwarte serca na zwierzęta. Mogłabym wymienić teraz ogrom organizacji, fundacji i ich wolontariuszy, którzy pomagają zwierzętom, niekiedy narażając się na ostracyzm społeczny. I którzy muszą znosić złośliwe komentarze pod swoim adresem, jakich nie słyszy ktoś, kto zajmuje się pomocą ludziom. Mogłabym, ale to temat na oddzielną opowieść, niestety gorzką, osłodzoną jedynie widokiem tego uratowanego stworzenia, które w końcu może czuć się bezpieczne i kochane. Więc teraz zadajmy pytanie – kto z tych komentatorów, ludzi pełnych złości, internetowych opluwaczy – ma na koncie pomoc komukolwiek? A większość z nas ma i nawet o tym nie myśli, bo pomaganie zwierzętom przychodzi nam naturalnie. Nie tylko im, zresztą. Sporo osób, które szkolą swoje psy, bardzo chętnie robi pokazy sztuczek w domach dziecka czy przedszkolach – dla psa to dobry trening, a dla dzieciaków wielka frajda.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mile widziana Hercia w kawiarni Tajne Komplety we Wrocławiu

Jesteśmy
Kogo spotkamy w parku w poniedziałkowy poranek? Albo w czwartek popołudniu, gdy wieje wiatr i siąpi deszcz? Choćby w sobotni zimowy wieczór, gdy skrzy się śnieg, trzaska mróz i jest wyjątkowo zimno? Nie dojrzymy bawiących się piłką dzieci. Rowerzystów jak na lekarstwo, czasem mignie nam tylko wytrwały biegacz. Zwykłych osób, które są zajęte swoimi sprawami – pracą, zakupami – także nie widać. Za to zawsze spotkamy kogoś z psem. Nasz zwierzak musi dostać swoją porcję ruchu, musi załatwić swoje potrzeby, zawsze ma ochotę się przejść i coś poniuchać. Nie odstawimy go do przedszkola, nie zapiszemy na zajęcia taneczne i nie posadzimy przed telewizorem. Poza tym i my jesteśmy przyzwyczajeni do codziennych spacerów i przebieżek i w zasadzie – w przeciwieństwie do wielu ludzi – dużą część dnia spędzamy poza domem. Dlatego uważam, że psiarze są grupą najbardziej aktywnie wykorzystującą przestrzeń miejską. Znów spojrzenie na moje miasto – nad stawem rybnym zawsze była polanka i praktycznie ciągle chodził tam ktoś z psem. Teraz utworzono tam plażę dla mieszkańców, psom nie wolno wchodzić… I od września do maja nie ma tam nikogo, plaża jest pusta. No dobrze, nie pusta, łabędzie zadomowiły się na dobre, bardzo im się piasek podoba. Ale chyba nie taki był zamysł twórców? Na szczęście obok plaży ma stanąć tor przeszkód dla psów, choć ten pomysł wzbudził wiele negatywnych emocji. Niesamowite, jak bardzo pomijani są właściciele psów w organizacji przestrzeni miejskiej, mimo że to oni spędzają najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Na wszelkie sposoby próbuje się zwalczać psiarzy – zakazując im wstępu do parków, stawiając tabliczki z przekreślonym psem, wlepiając mandaty za puszczenie psa luzem czy wyjście bez kagańca. Tak, jakby władze miast nie orientowały się, że psa ma co druga rodzina, że ten zwierzak jest nieodłącznym elementem miast i że drzemie w nim duży potencjał – skoro warto organizować „rodzinny festyn sportowy”, który ma zachęcić mieszkańców do ruchu, pomóżmy ludziom ruszać się z ich psami, z którymi i tak muszą codziennie wyjść na spacer. Można to zrealizować za pomocą parków i wybiegów dostosowanych do obecności czworonogów, pojemników na psie odchody przy każdym większym trawniku i przychylności wobec wszelkich psich inicjatyw. Może kiedy w końcu ktoś zauważy: hej, psiarze to także nasi wyborcy i mieszkańcy naszego miasta, przestaniemy być marginalizowaną grupą, uznaną za społeczne szkodniki, a staniemy się równorzędnymi partnerami w tworzeniu przestrzeni miejskiej.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Laurka piękna, rzeczywistość swoje
Mam świadomość, że świat nie jest czarno-biały, opiekunowie psów mają wiele za uszami i nieraz niechęć społeczeństwa do nich jest uzasadniona. Nie będę się rozwodzić nad naszymi wadami. Jest jeden zarzut wobec psiarzy – tych właśnie świadomych opiekunów psów, których tak ładnie sportretowałam w laurce – który moim zdaniem jest najpoważniejszy. A mianowicie – nie umiemy się dogadać. Nieraz organizacje prozwierzęce zwalczają się nawzajem, wzajemnie podkopują swoje reputacje, działając tak naprawdę na szkodę psów. Na psich forach czy grupach dyskusyjnych wystarczy, że wypłynie jakiś kontrowersyjny temat, żeby zaczęła się słowna sieczka, której na trzeźwo nie da się czytać (po pijaku tym bardziej). Kluby sportowe, grupy szkoleniowe, szkoły dla psów – jakże często dana jednostka ma konflikt z inną, podobną do siebie! Nawet temat parków dla psów dzieli psiarzy na dwa obozy – przeciwników i sympatyków pomysłu. Niestety, dopóki nie będziemy potrafili mówić jednym głosem, nie zgodzimy się co do podstawowej rzeczy – że jesteśmy istotnymi mieszkańcami, którzy mają swoje obowiązki i prawa, i którzy nie powinni być traktowani po macoszemu (lub wręcz wrogo) przez władze – będziemy lekceważeni i uznawani za krzykaczy, którym się poprzewracało w czterech literach.
Także na koniec laurki musiałam dorysować trupią czaszkę – nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła! Mimo to, myślę, że musimy bardziej docenić siebie samych i innych psiarzy. W końcu wszyscy mamy wspólny cel, łączy nas pasja i troska o dobrobyt naszych pupili i aż szkoda z tego nie skorzystać.

Informacje

Wpis opublikowany 25 kwietnia, 2015 przez w Media, Z życia wzięte.